Jubileusz 25-lecia kapłaństwa, 30.05.2017 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji 25-lecia święceń kapłańskich, 30 maja 2017, bazylika prymasowska w Gnieźnie.

Ekscelencjo, Księże Arcybiskupie Henryku,
Kochani Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Drodzy Srebrni Jubilaci,
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia,

Dwadzieścia pięć lat temu, w uroczystym dniu święceń kapłańskich naszych Drogich Srebrnych Jubilatów, szafarz waszych święceń, Ksiądz Arcybiskup Henryk w swej homilii – jak mówił w imieniu was wszystkich – postawił wówczas pytania, na które – jak również wtedy zauważył – będziecie odpowiadać waszą posługą i całym waszym kapłańskim życiem. Pytał więc: jaka będzie wasza odpowiedź na ten wielki dar Chrystusowej miłości? Czy to będzie odpowiedź na miarę pasterzy, którzy codziennie dają swoje życie za owce, czy na miarę najemników? Czy to będzie odpowiedź na miarę sług, tych, którzy chcą służyć, być dla innych, czy nad innymi panować? Czy to będzie odpowiedź na miarę urzędników, czy szaleńców Bożych? Wszystko zależy – dopowiedział wtedy jeszcze Ksiądz Arcybiskup – od tego, ile miłości wykrzeszecie z waszych serc i życzył wam, aby wasza kapłańska posługa była jednym wielkim darem, jedną wielką posługą miłości. Czy i Wy, Drodzy Bracia, kończąc zatem dziś pewien, ważny przecież etap waszego kapłańskiego posługiwania i jednocześnie wchodząc w nowy, moglibyście również z całą świadomością za Apostołem Pawłem powtórzyć, że służyliście i nadal pragniecie służyć z całą pokorą, nie uchylając się tchórzliwie od niczego, co w waszym kapłańskim życiu i posługiwaniu pożyteczne, a więc nade wszystko od głoszenia innym całej woli Bożej, samemu nawracając się i nawołując siostry i braci do nawrócenia się do Boga i do wiary w Pana naszego Jezusa, i tak naprawdę – jak mówił jeszcze Apostoł Paweł żegnając się z Kościołem w Efezie i odchodząc do Jerozolimy – nosząc wciąż w sercu właściwie to jedyne pragnienie, by dokończyć biegu i posługiwania, które otrzymaliście od Pana Jezusa i w ten sposób również waszym życiem i posługiwaniem dać jasne świadectwo o Ewangelii łaski Bożej. Sami bowiem dobrze wiecie – jak na innym miejscu powtarzał ten sam Apostoł Paweł – że to właśnie za łaską Bożą, i wy jesteście tym, kim jesteście, i że w ciągu tych dwudziestu pięciu lat waszego kapłańskiego życia i posługiwania, ta właśnie łaska wybrania i powołania przez Pana, łaska Chrystusowego kapłaństwa nigdy nie okazywała się daremną. Owszem, wiemy to i czujemy może nawet aż nadto dobrze, z rożnych powodów i naszych ludzkich słabości nie rodziła ona zawsze owoc stokrotny, ale nigdy nie była daremną, nie okazywała się daremną, nie mogła być daremną, bo to przecież przez was sam Chrystus nauczał i naucza,  prowadził i nadal prowadzi, uświęcał i wciąż będzie uświęcał, zbawiał i nadal będzie zbawiał swój Lud. Wy jesteście Jego sługami. Jesteście sługami Jego miłości. Jesteście sługami Jego zbawienia. Jesteście Chrystusowi! Wy w Nim, a On w Was! Oto istota naszej kapłańskiej tożsamości. Oto rzeczywistość naszego szczególnego sakramentalnego utożsamienia z Chrystusem. Oto moc posłania, Jego łaską i na Jego sposób, to znaczy jak On został przez Ojca posłany na świat: nie jako potężny, ale jako sługa; nie po to, by Mu służono, lecz aby służyć i nieść dobrą nowinę, nie po to, by nad nami panować, ale by oddać za nas swoje życie.

Drodzy Moi!

Srebrny jubileusz waszego kapłaństwa to niewątpliwie pierwsza znacząca okazja, aby odważnie wrócić do tych postawionych Wam już na początku kapłańskiej drogi pytań. To szansa na spojrzenie wstecz, na przebytą kapłańską drogę, na doświadczoną łaskę, na odpowiedź dawaną codziennym życiem. Mówił kiedyś zmarły już ksiądz poeta, żeby ksiądz nie tylko w czasie Mszy świętej, ale zawsze był pokorny, bo więcej od innych otrzymał. A święty Jan Paweł II ze swej strony dodawał, że świadomość otrzymanego daru i Bożej łaski powinna wyzwolić w naszym kapłańskim sercu wdzięczność i radośnie wypowiedzieć ją przed Bogiem. Albowiem – jak wskazywał święty papież – każdy ksiądz nosi w sobie samym istnienie głęboko „wdzięczne”. Dlatego wie, że ma pogłębiać ducha nieustannej wdzięczności za liczne dary otrzymane w życiu: w szczególności za dar wiary, której stał się głosicielem, i kapłaństwa, które całkowicie konsekruje go do służby Królestwu Bożemu. Dziś więc ten dzień i okazja do tego, aby tę właśnie naszą za was i waszą osobistą wdzięczność wypowiedzieć. Źródłem naszej wdzięczności nie jest jednak nigdy własna gorliwość i wierność. Źródło dziękczynienia nie jest w nas. Źródłem jest bowiem Ten, o którym dzisiejszy fragment Janowej Ewangelii mówi nam, że to On sam wybrał nas i powołał ze świata, że objawił nam Boże Imię, że powierzył nam i przekazał Boże Słowo, a myśmy je przyjęli i uwierzyli Mu. Uwierzyliśmy, że On został posłany na świat przez Ojca i że to w Jego imię posyła każdego z nas. On także nieustannie wstawia się za nami, prosi za nami, wiedząc, że jesteśmy na świecie, a On idzie do Ojca. Ta bowiem modlitwa, w której Jezus Chrystus w czasie Ostatniej Wieczerzy wstawia się u Ojca za swoimi uczniami, rozciąga się na wszystkie czasy i wszystkich uczniów. Kto bowiem wierzy w Jezusa i modli się z Nim, już teraz uczestniczy w chwale, jaką On posiada od wieków u Ojca. Jezus obejmuje swą modlitwą również nas. I za nas więc się modli. Przyzywa nad nami tej mocy i siły, abyśmy i my mogli w Jego imię zachowywać Boże słowo i odważnie nieść i głosić je naszym siostrom i braciom. Idźcie i głoście! Szczególnym bowiem powołaniem kapłana jest posługa Słowu Bożemu. Jest to posługa – jak przypomniał nam wszystkim w swej homilii w miniony Wielki Czwartek papież Franciszek – w której kapłan czyni i musi czynić swoje przepowiadanie radosnym całą swoją istotą. I dodawał jeszcze, że to właśnie najmniejsze szczegóły naszego kapłańskiego posługiwania najlepiej zawierają i przekazują tę radość: szczegół osoby czyniącej mały krok ponad to, co konieczne i sprawiający, że miłosierdzie obfituje nad miarę na ziemi niczyjej; szczegół osoby postanawiającej  coś ukonkretnić, wyznaczając dzień i godzinę spotkania, szczegół osoby pozwalającej z łagodną dyspozycyjnością, by wykorzystywano jej czas… Szczegół osoby zaangażowanej, by odważnie iść i otwierać swe życie dla innych. To jest właśnie dobra nowina. Jedno słowo – Ewangelia – która w akcie głoszenia staje się prawdą radosną i miłosierną. Taką staje się i musi się stać najpierw w każdym z nas i w naszym życiu, a potem również przez nas dla innych, dla ich życia i zbawienia.

Umiłowani Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie!

Wdzięczność i radość z naszego udziału w Chrystusowym Kapłaństwie pozwalają nam dziś odnowić nasze oddanie i nasze zawierzenie Jezusowi. Trzeba nam z całą mocą ponownie wpatrzeć się w Niego. Trzeba nam wypowiedzieć dziś w naszych sercach wobec Niego naszą ufność i ponowić nasze całkowite oddanie i zawierzenie Jego Boskiej miłości. Trzeba więc przylgnąć do Tego, który jest źródłem niegasnącej siły i źródłem prawdziwej radości. On bowiem oczekuje i pragnie – jak to ujął w swoim słowie do kapłanów i osób konsekrowanych w Krakowie papież Franciszek – serc naprawdę konsekrowanych, które żyją przebaczeniem otrzymanym od Niego, aby je przelewać ze współczuciem na braci (…) serc otwartych i delikatnych wobec słabych – w żadnym wypadku surowych; serc uległych i przejrzystych, które nie udają wobec tych, którzy mają w Kościele zadanie wskazywania drogi. Takie są bowiem serca troskliwych pasterzy, serca sług, bez reszty oddanych posługiwaniu zleconemu im przez miłosierdzie Boże, serca tych właśnie, wspomnianych w waszej homilii święceń, Bożych szaleńców, zdolnych otwarcie i radośnie przepowiadać i nieść dobrą nowinę ubogim.

Drodzy Jubilaci!

W czasie swej ostatniej podróży apostolskiej do Egiptu, papież Franciszek na spotkaniu z kapłanami i osobami życia konsekrowanego przestrzegał nas przed kilkoma pokusami kapłańskiego życia. Mówił m.in. o pokusie faraonizmu, czyli zatwardziałości serca oraz zamykania go na Pana i na braci, o pokusie indywidualizmu, która jest w istocie pokusą egoistów mówiących sobie, że ja, a po mnie, choćby potop. Wskazywał na pokusę podążania bez kompasu i bez celu, gdy traci się naszą tożsamość i zaczyna się być ni psem ni wydrą. Mówił też o pokusie nieustannego narzekania, porównywania się z innymi czy opanowania zazdrością i rozgoryczeniem. Ciekawe jednak w tym papieskim słowie jest to, że rozpoczął ten swoisty katalog od szczególnej pokusy, która wiąże się z tym, że pozwalamy się ponieść a nie prowadzić. Obowiązkiem zaś pasterza – mówił papież – jest prowadzenie owiec. Nie może więc on dać się ponieść rozczarowaniu i pesymizmowi, powtarzając jak przysłowiową mantrę, sobie i innym: co ja mogę zrobić? Zawsze jest pełen inicjatyw i kreatywności, jak źródło wytryskujące nawet wtedy, gdy jest wysuszone; zawsze obdarza czułością pocieszenia, nawet wtedy, gdy jego serce jest złamane; jest ojcem, kiedy dzieci traktują go z wdzięcznością, ale również wówczas, gdy nie są mu wdzięczne. Nasza bowiem wierność Panu – wskazywał papież – nie może przecież nigdy zależeć od ludzkiej wdzięczności. Niech więc to dzisiejsze spotkanie i wasze dziękczynienie za dar kapłaństwa, złączy się dziś z prośbą zanoszoną właśnie tutaj, w Wieczerniku Waszych Święceń Kapłańskich, by Pan odnowił serca wasze swoją łaską, ustrzegł was teraz i w przyszłości przed różnymi kapłańskimi pokusami i dał wam je zwyciężyć oraz pozwolił, że kiedyś, po dalszym owocnym życiu i posługiwaniu, i wy będziecie mogli stanąć przed Nim z radością wiernych sług.   

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter