Inauguracja w PSTP, 24 września 2022 Gniezno

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji inauguracji kolejnego roku formacji w Prymasowskim Studium Teologiczno-Pastoralnym w Gnieźnie, 24 września 2022, kaplica Centrum Edukacyjno-Formacyjnego w Gnieźnie.

Drodzy Wykładowcy,
Szanowni Uczestnicy Studium,
Siostry i Bracia,

Wobec smutnych zapowiedzi Księgi Koheleta, których wysłuchaliśmy przed chwilą w pierwszym czytaniu i wypowiedzianych jakże otwarcie i z mocą – weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa – słów Jezusa o wydaniu Go w ręce ludzi, czyli o zapowiedzi okrutnej męki i śmierci Jezusa myślę, że pewną nutę nadziei przyniosło nam powtarzane przez nas wspólnie w refrenie psalmu wyznanie: Panie, Ty zawsze byłeś nam ucieczką. Słuchając, szukamy i my bowiem źródeł, które pomogą i nam stanąć twarzą w twarz przed zapowiedzią, która i w koheletowych obrazach i w tak zdecydowanej i jasnej wypowiedzi Jezusa, staje się i może być niewątpliwie źródłem jakiegoś niepokoju czy lęku. W Ewangelii widzimy bowiem ten lęk wymalowany na twarzach jezusowych uczniów, którzy – jak wskazuje nam święty Łukasz – nie tylko nie rozumieli tego powiedzenia, ale dosłownie bali się Go o nie zapytać. Czy rzeczywiście spodziewali się wówczas naprawdę czegoś innego? Co innego sobie wyobrażali? Co innego mieli nadzieję od Niego wtedy usłyszeć? Przecież Jezus rozesłał ich – jak czytamy od początku tego dziewiątego rozdziału w Łukaszowej Ewangelii – aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych, a posyłając dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami oraz władzę leczenia chorób. Oni zaś, po swoim powrocie pełni byli entuzjazmu i z nieukrywaną radością opowiadali Mu wszystko, co zdziałali. Co więcej, po powrocie byli znów świadkami tak licznych uzdrowień, a nawet i tego niecodziennego wydarzenia, w którym pięcioma chlebami i dwiema rybami, które mieli wtedy ze sobą, Jezus nakarmił na pustkowiu tłumy, wśród których samych tylko mężczyzn było – jak skrzętnie zanotował święty Łukasza – około pięciu tysięcy. Gdy więc wobec tego wszystkiego, wobec mocy i władzy, którą Jezus wobec nich i wobec tłumów objawiał, wszyscy – jak słyszeliśmy – pełni byli podziwu dla wszystkich Jego czynów, On mówiąc im o wydaniu w ręce ludzi, kolejny już raz znów ich zaskoczył. To już bowiem drugi raz, gdy w tym właśnie dziewiątym rozdziale Łukaszowej Ewangelii i to znów w takim kontekście, wśród podziwu i entuzjazmu tłumów, jakie towarzyszyły Jezusowi i Jego uczniom, padają słowa, które prawdziwie ich zmroziły. Wydaje się, że byli naprawdę zaskoczeni, ale też i przestraszeni. O ile jednak zaskoczenie wiązało się z niezrozumieniem tego, co Jezus do nich mówił, o tyle strach zamknął im usta. A może było nawet i tak – jak sugeruje w jednej ze swych homilii papież Franciszek – że woleli zachować milczenie, woleli nie rozumieć, niż rozumieć prawdę, woleli więc też nie pytać, bo się po prostu bali. Lękali się krzyża, bali się. Czyżby jednak zapomnieli, że przecież już nieco wcześniej, gdy z ust Piotra usłyszał, że uważają Go za Mesjasza Bożego, po raz pierwszy mówił do nich otwarcie: Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Strach odebrał im pamięć. Strach zamknął im usta. A może bali się Go pytać właśnie dlatego, bo jednak powoli już poznali, bo przeczuwali, bo zaczęli się powoli domyślać, do czego On tak naprawdę zmierza. Za chwilę, pod koniec jeszcze tego samego rozdziału, święty Łukasz zapisze, że gdy dopełniły się dni Jego wzięcia z tego świata, Jezus postanowił udać się do Jerozolimy. Rozpoczęła się droga do Jerozolimy, droga Jezusa i Jego uczniów. Długa droga za Jezusem! Jego i ich droga!

Umiłowani Siostry i Bracia!

I my jesteśmy uczestnikami tej Jezusowej drogi. Poprzez wykłady i zajęcia prowadzone w ramach naszego Studium Teologiczno-Pastoralnego także wy przecież nie tylko ją dla siebie odkrywacie i lepiej poznajecie, ale – mam taką nadzieję – bardziej świadomie i coraz odważniej idziecie za Jezusem, macie szansę, by za Nim iść. Lubię podkreślać – mówił kiedyś do studentów papież Franciszek – że istnieje piękna analogia między byciem studentem a byciem pielgrzymem. Studiowanie to podróż. Studiowanie to droga. Próbując zaś uchwycić głębszy sens tego procesu, sam papież jeszcze odwołał się do pewnej myśli Romano Guardiniego. Guardini zaś pisał, że kształcić to w istocie towarzyszyć człowiekowi w jego „narodzinach”, w jego „przyjściu na świat”, w jego „wyjściu do światła”. To sam Jezus jest największym nauczycielem w historii – jak wskazywał Guardini – który pozwala przyoblec nowego człowieka i narodzić mu się z wysoka. On wyzwala z niewoli ciasnego „ja” i otwiera na pełnię życia w komunii z Bogiem, z innymi, ze stworzeniami oraz z samym sobą. Być pielgrzymami to nie zadowalać się czymś w rodzaju „wegetowania”, ale chcieć żyć naprawdę. Sama więc chęć studiowania, wasz udział w tym studium, wasza obecność i chęć rozpoczęcia nowego roku, po raz kolejny jest waszym krokiem, waszym wejściem, jako studentów i studentek, w to szczególne pielgrzymowanie. Chodzi jednak w tym procesie kształcenia nie tylko o samo zdobywanie wiedzy, ale właśnie o pójście wspólną drogą, o pójście – jak ktoś trafnie to wyraził właśnie w jedynym z komentarzy do Ewangelii według świętego Łukasza – długą drogą Jezusa. Ostatecznie chodzi więc o pójście za Jezusem do Jerozolimy. I nie jest to łatwa zachęta. Nie jest ona łatwa nie tylko dlatego, że nie możemy – jak powiada papież Franciszek – dać się uwięzić jakiemuś słabemu myśleniu i myśleniu ujednoliconemu, czy też globalizacji rozumianej jako uniformizacja. Papież proponuje – i warto to odnieść również do samego procesu zdobywania wiedzy – by wzorem do naśladowania dla nas był wielościan, a nie kula. Wzorem do naśladowania nie jest kula – jak sam tłumaczył – na której zniwelowane są wszelkie wybrzuszenia i zanikają wszelkie różnice. Wzorem jest wielościan, który zawiera wielość elementów i szanuje jedność w różnorodności. Niezależnie jednak od obranej metody, sam cel drogi pozostaje niezmienny. Wszystko, co czynimy pozwala nam iść z Jezusem i za Jezusem, w Nim i z Nim szukać źródła wszelkiej wiedzy i mądrości. Gdy bowiem Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla nas zaś Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. Dlatego – jak nas zachęca papież Franciszek – na pustyniach duchowych naszych czasów, zrodzonych przez sekularyzm i obojętność, trzeba powrócić do pierwszego przepowiadania, do esencjonalności, do Chrystusa. Trzeba głosić, że On umarł i zmartwychwstał, że przez krzyż i mękę swoją odkupił świat, że w Nim jest zmartwychwstanie i życie, i że każdy, kto w Niego wierzy przechodzi ze śmierci do życia.

Drodzy Siostry i Bracia!

Święty Łukasz wskazywał, że wobec zapowiedzi wydania Jezusa w ręce ludzi, wobec zapowiedzi Jego męki i śmierci, wobec perspektywy krzyża, uczniowie Jezusa nie tylko sami nie pojęli wówczas znaczenia tych słów, ale ze strachu, z lęku o siebie samych nie zapytali o ich sens, o cel tego wszystkiego, co im wówczas właśnie zapowiadał. Po tych słowach rozpoczęli jednak wraz z Nim długą drogę do Jerozolimy. Poszli za Nim, choć będzie trzeba, aby pośród zwątpienia, lęku i strachu, który przeżyją zwłaszcza w obliczu Jego męki i śmierci, w obliczu tego strasznego wydania w ręce ludzi, którzy Go wyszydzą, ubiczują i zabiją, aby i oni sami wraz z Nim przeszli ze śmierci do życia. Okaże się, że tylko z Nim stanie się to dla nich w ogóle możliwe. Stanie się to możliwe, gdy po swej męce i śmierci, wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia tam, gdzie przebywali, a drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, On sam przyjdzie do nich, a oni rozpoznają Go po uwielbionych śladach Jego męki. Będzie to możliwe, gdy do zawiedzionych i rozczarowanych tym, co się wtedy z Nim stało, sam przyłączy się, jak do tych dwóch w drodze do Emaus, a oni rozpoznają Go przy łamaniu chleba. Stanie się to możliwe, gdy jeszcze raz stanie pośród swych uczniów, a wciąż jeszcze zatrwożonym i wylękłym znów sam przypomni, co znaczyły słowa, które mówił do nich, gdy był jeszcze z nimi. Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy do Jeruzalem. Wy jesteście świadkami tego! A głosi się skutecznie, kiedy to samo życie przemawia. I śmierć, o której dramatycznym kształcie przypomniał nam dziś Kohelet, przemawia. Przemawia wolna od lęku i strachu, bo wiem przecież, że Wybawca mój żyje! U progu więc nowego roku za psalmistą prosimy: nasyć nas swoją łaską i wspieraj pracę rąk naszych, dzieło rąk naszych wspieraj!          

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter