Czuwanie modlitewne „Tyle dobra”, 6.02.2021 Pola Lednickie

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji modlitewnego czuwania „Tyle dobra” organizowanego z okazji 73. urodzin śp. o. Jana Góry, 6 lutego 2021, Pola Lednickie. 

Moi Drodzy

Widzimy, że już na początku swej Ewangelii święty Marek przedstawił nam jeden dzień z życia Pana Jezusa. Jest to – jak usłyszeliśmy – dzień świąteczny, szabat. Najpierw więc – jak czytamy w Ewangelii według świętego Marka – gdy tego właśnie dnia Jezus przyszedł do Kafarnaum, wszedł do synagogi, i nauczał. Spotykając w niej człowieka opętanego przez ducha nieczystego, wyrzucił go z niego. A po wyjściu z synagogi – jak przed chwilą słyszeliśmy – poszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Tam uzdrowił będącą w gorączce teściową Piotra i pewnie spędził resztę świątecznego dnia. Wieczorem, a więc już po zakończeniu szabatu, gdy – jak mówi nam święty Marek – przed domem zebrało się niemal całe miasto, a wśród nich wielu chorych i cierpiących, uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił. I po tak spędzonym w Kafarnaum wieczorze, a może nawet i części nocy, nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł sam na miejsce pustynne, i tam się modlił. Szymonowi zaś i towarzyszom jego, którzy zaczęli Go szukać i znaleźli Go na modlitwie, powiedział: pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem. I dlatego – jakby wszystko podsumowując – święty Marek zapisał, że Jezus chodził po całej Galilei, nauczał w ich synagogach i wyrzucał złe duchy. Zauważmy, że tutaj na pytanie Szymona, sam Jezus odpowiada: po to wyszedłem. I wiemy, że w tym, co mówił Piotrowi, nie chodzi tylko o to, że po latach życia ukrytego, w konkretnym momencie historii, gdy – jak zapisze święty Marek – Jan Chrzciciel został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Chodzi o to, że w Jezusie z Nazaretu, który głosi Ewangelię Bożą i wzywa do nawrócenia, a swoimi cudami potwierdza moc słowa, wypełnia się plan Boga. Bóg w swoim Synu wychodzi do ludzi. Przychodzi, by nas zbawić. Nie ofiaruje nam jedynie jakiejś korekty naszego ludzkiego życia. Nie poprawia w ten sposób  tylko jakichś  niedoskonałości czy wad stworzonego na swój obraz i na swoje podobieństwo człowieka. Nie wprowadza powierzchownych zmian, które mogłyby nas w jakimś sensie udoskonalić. W Jezusie Chrystusie Pan Bóg dosłownie wychodzi nam naprzeciw, by nas zbawić. Na to wyszedłem – mówi Jezus. A co to znaczy zbawić? To znaczy – sięgnę teraz do pięknego i mocnego zarazem tekstu z pierwszej encykliki świętego Jana Pawła II Redemptor hominis o Odkupicielu człowieka  – że właśnie w Jezusie Chrystusie człowiek zostaje na nowo potwierdzony – jak napisał papież Jan Paweł II – niejako wypowiedziany na nowo. Stworzony na nowo. I dlatego – spójrzmy do czego to wszystko prowadzi – człowiek, który chce zrozumieć siebie do końca – nie wedle jakichś tylko doraźnych, częściowych, czasem powierzchownych, a nawet pozornych kryteriów i miar swojej własnej istoty – musi ze swoim niepokojem, niepewnością, a także słabością i grzesznością, przybliżyć się do Chrystusa. Musi niejako – napisał święty papież – w Niego wejść z sobą samym, musi sobie przyswoić, zasymilować całą rzeczywistość Wcielenia i Odkupienia, aby siebie odnaleźć. Jeśli dokona się w człowieku ów dogłębny proces, wówczas owocuje on nie tylko uwielbieniem Boga, ale także głębokim zdumieniem nad sobą samym.

Moi Kochani!

Jesteśmy dziś razem, właśnie tutaj, na Polach Lednickich, gdzie w zapoczątkowanych przez Ojca Jana Górę wydarzeniach, w spotkaniach lednickich, w modlitwie i liturgii, ale też we wszystkim, czego nas tutaj uczył i co nam pozostawił, byśmy to podejmowali, wypełnia się przecież tak naprawdę właśnie ten jeden podstawowy zamiar: zrozumieć siebie przybliżając się do Chrystusa. Osobista więź z Chrystusem – pisał w Tropach lednickich Ojciec Jan – osobisty wybór Chrystusa to przecież istota Lednicy. Fundament i tożsamość naszych spotkań (…) A zatem jeszcze raz – wskazywał dalej Ojciec Jan – najpierw ta głębia, potem wyzwolenie od lęku, wezwanie do świadczenia i zachęta, aby uczyć się Chrystusa, nadziei ludzkości. Uczniowie Jezusa są wciąż zaproszeni, są wezwani, aby wypłynąć na głębię. Głębia sama w sobie jednak przeraża. Wiemy, że ona ma moc człowieka wciągnąć, wessać, dosłownie pozbawić go życia. Napawa więc lękiem, że się zginie. Bo człowiek dobrze wie, że sam z siebie nie ma mocy, by w nią wchodzić, by w niej przetrwać. Raczej musi się przed nią bronić i od niej uciekać. I o takiej przecież głębi, która wciąga, która zatraca i strachu przed nią, i pytaniach, które prowokuje mówił nam dziś Hiob. Chyba bowiem nikt inny, jak właśnie on, może nam o tym najwięcej i najdokładniej opowiedzieć. Ten przecież niewinnie cierpiący człowiek wyznaje dziś przed nami, jak w takiej sytuacji wszystko umyka, jak się wyślizguje z ludzkich rąk i kalkulacji, jak wtrąca w nicość i udrękę. Rodzi niepokój i przepowiada koniec. Tkackie czółenko obraca się zbyt szybko. Wymownym jest obraz życia niczym tkackie czółenko. Ktoś zwrócił mi kiedyś uwagę, że znamienne jest to, że w języku hebrajskim słowo tikwa oznacza zarówno nić, jak i nadzieję. Życie ustaje, kiedy zrywa się nić, kiedy już nie ma jej więcej, bo braknie nici. Podobnie życie ustaje, kiedy niknie nadzieja. Ale – przypomnę jeszcze raz słowa Ojca Jana przywołane z Tropów lednickichnajpierw ta głębia, potem wyzwolenie od lęku, wezwanie do świadectwa i zachęta, aby uczyć się Chrystusa, nadziei ludzkości. Co więc nas wyzwala od lęku? Czego się uchwycić? Czego się złapać? Mówi nam dziś święty Paweł: Ewangelia, a więc słowa Jezusa, a może więcej, tak właśnie, jak kiedyś zaczął swoją Ewangelię święty Marek, jak w jej w pierwszym zdaniu wprost napisał: początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Ewangelia więc nie o Jezusie Chrystusie, ale Dobra Nowina, którą jest sam Jezus Chrystus, i to co głosił sam, a potem Jego uczniowie. Trzeba bowiem nam uczyć się Jezusa Chrystusa, nadziei ludzkości. I Lednica jest właśnie po to, aby się tutaj, tego uczyć. I choć zmieniają się pokolenia, choć są i pewnie jeszcze będą przychodzić wciąż nowe sposoby czy formy tej nauki, bo życie się rozwija, jedno pozostaje niezmienne: uczyć się Chrystusa. A właśnie za tym zawsze pójdzie – jak mówił nam Ojciec Jan – wezwanie do świadectwa.

Drodzy Moi!

Apostoł Paweł powiada, że wszystko czyni dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział. A jak to czyni Apostoł Narodów? Idzie i głosi. Papież Franciszek podobnie odczytuje zakończenie dzisiejszego fragmentu Ewangelii. Mówi, że właściwym miejscem głoszenia królestwa Bożego przez Jezusa jest właśnie droga. Uczniom, którzy Go szukają, aby sprowadzić Go z powrotem do miasta, co Jezus odpowiada: pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem. Taka była droga Syna Bożego – mówi papież Franciszek – i taka będzie droga Jego uczniów. I dodaje – taka powinna być droga każdego chrześcijanina. Bo droga – wskazuje papież – jako miejsce radosnego głoszenia Ewangelii stawia misję Kościoła pod znakiem „chodzenia”, wędrowania, pod znakiem „ruchu”, a nigdy bezruchu. Jesteśmy przecież wciąż w drodze. Dziś modlimy się za tego, który na pewnym etapie tej naszej lednickiej drogi okazał się dobrym przewodnikiem. Jutrzejsza kolejne rocznica urodzin Ojca Jana i dzień Jego Imienin, na który nas sam w przeszłości zawsze zapraszał, i wdzięczność dla wszystkich, którzy wraz z nim szli drogą, którą w ten sposób okazywał, i umiejętność, by na tej drodze widzieć, ile jest dobra, i jak ono wciąga, rozlewa się, bo jest – jak mówi łacina – diffusivum sui, każą nam dziś w modlitwie o Nim pamiętać.  I za Nim jeszcze raz dziś powtórzyć: osobista więź z Chrystusem, osobisty wybór Chrystusa to przecież istota Lednicy. Fundament i tożsamość naszych spotkań. A zatem najpierw ta głębia, potem wyzwolenie od lęku, wezwanie do świadczenia i zachęta, aby uczyć się Chrystusa, wciąż się uczyć Chrystusa, nadziei ludzkości. Amen.   

 

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter