X Zjazd Szkół im. Jana Pawła II, 4.06.2018 Żydowo

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji jubileuszowego X Zjazdu Szkół im. św. Jana Pawła II, 4 czerwca 2018, Żydowo. 

Umiłowani Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Szanowni Przedstawiciele Życia Publicznego,
Poczty sztandarowe i przedstawiciele szkół imienia Jana Pawła II z naszej Archidiecezji,
Drodzy Rodzice, Nauczyciele i Wychowawcy,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

Prawie dokładnie dziesięć lat temu, 3 czerwca 2008 roku, podczas pierwszego Zjazdu Szkół im. Jana Pawła II, które są na terenie archidiecezji gnieźnieńskiej, kończąc swoją homilię przypomniałem, że właśnie tutaj, na pobliskich gębarzewskich błoniach, w czasie swej pierwszej pielgrzymki do Polski, wasz Patron, święty Jan Paweł II powiedział: pragnę stąd pozdrowić całą młodą Polskę, wszystkie polskie dzieci i całą młodzież. I przywołując wypowiedziane przez Księdza Prymasa pozdrowienia, jakie do Niego skierował w imieniu Polski zawsze wiernej, Jan Paweł II dodał wówczas jeszcze: pierwszym i podstawowym sprawdzianem tej wierności, jej zasadniczym warunkiem na przyszłość jest właśnie ta młodzież, te polskie dzieci, a przy nich rodzice, wychowawcy, nauczyciele i duszpasterze. Tak, jesteście warunkiem na przyszłość. Oto dziś, po dziesięciu latach naszych wspólnych spotkań, zataczamy jakby swoiste koło i powracając do Żydowa, gdzie – użyjemy znanego zwrotu Jana Pawła II – wszystko się zaczęło, chcemy jeszcze raz, dziękując Bogu za Patrona waszych szkół, za Nim też otworzyć się na przyszłość, bogatą młodością. Powtórzmy: warunkiem przyszłości jest młodzież i dzieci, a przy nich rodzice wychowawcy, nauczyciele i duszpasterze. Czyż bowiem nie jest tak właśnie – jak w innym miejscu mówił Wasz Patron – że przyszłość do was należy i od was przecież zależy, przyszłość każdej i każdego z was, przyszłość waszych rodzin, przyszłość Kościoła i przyszłość Polski.

Umiłowani Moi!

Wiem, że nie mówię nic oryginalnego stwierdzając, że ta przyszłość dla was i w waszym życiu kształtuje się już dziś, gdy jesteście w szkole, gdy – biorąc przywołany nam w dzisiejszej Ewangelii obrazem winnicy – inni troszczą się o was. Wspomniany przez Jezusa pewien człowiek – jak usłyszeliśmy – włożył naprawdę wiele trudu w to, by winnica rodziła piękne owoce. Otoczył ją murem, wykopał tłocznię i zabudował wieżę. Włożył więc wiele trudu i wysiłku. Bardzo się zaangażował. Rzeczywiście sam dużo – jak to się dziś mówi – zainwestował. Aby jednak winnica zaowocowała, aby przyniosła spodziewane owoce, a on mógł mieć z niej swoje dochody, oddał ją w dzierżawę rolnikom. Wiedział, że nie można zostawić wszystkiego tylko tak, jak się przygotowało, jak było na początku. Konieczny jest rozwój. Konieczna jest troska o to dzieło, które tak skrzętnie został przez niego przygotowane. Właściciel winnicy dobrze wiedział, że ona sama z siebie nie będzie rodziła owocu. Musi być starannie uprawiana, a więc pielęgnowana, przycinana, nawadniania, pielona itd. Trzeba np. – co sam obserwowałem kiedyś w lecie na Sycylii – aby gdy właśnie latem przychodzi piękne słońce, odsłonić winno grona, niejako wystawić je na słońce a wiec pozrywać zasłaniające je liście i tak odsłonić, by winogrona mogły pięknie dojrzewać i w słońcu nabierać swej prawdziwej wartości. Powtórzymy więc jeszcze raz, że oprócz wszystkich zewnętrznych warunków, odpowiednio dobrej ziemi czy pięknej słonecznej pogody, potrzebna jest konkretna praca. Potrzebny jest trud rolników. Potrzebne jest ich zaangażowanie i  doglądanie tego, co właściciel im zostawił. Gdybyśmy teraz te właśnie biblijny obraz odnieśli teraz do naszego życia, do naszego czasu pobytu w szkole, można powiedzieć, że i tutaj, oprócz wszystkich zewnętrznych warunków (oby były one jak najlepsze) potrzebny jest nasz trud i nasze zaangażowanie. Potrzebna jest więc odpowiedzialność rodziców i ich zaangażowanie w wychowanie dzieci. Potrzebna jest gorliwość i właściwa troska nauczycieli i wychowawców, aby umiejętnie towarzyszyć młodym i rozwijać ich zdolności i talenty. Potrzebna jest wreszcie wasza praca, Drogie Dzieci i Kochana Młodzieży, trochę może i zgodnie z tym prostym, ale przecież jakże trafnym powiedzeniem świętego Jana Pawła II, że wielki, prawdziwie wielki jest w życiu ten człowiek, który pragnie się czegoś nauczyć. Młodość bowiem – tłumaczył w jednym ze swych orędzi do młodych Wasz Patron. – sama w sobie jest wielkim bogactwem każdego chłopca i każdej dziewczyny. Owe zaś bogactwo polega między innymi na tym, że jest to czas licznych i ważnych odkryć. Każda i każdy z was odkrywa własną osobowość, sens swojego istnienia, rzeczywistość dobra i zła Odkrywacie także świat, który was otacza: świat ludzi i świat przyrody. Ale – jak dodawał Święty Papież – wśród tych licznych odkryć nie może zabraknąć tego jednego, które posiada podstawowe znaczenie dla każdej ludzkiej istoty: osobistego odkrycia Jezusa Chrystusa. Z odkrywaniem wiąże się zaś konkrety trud. Konieczność zaangażowania. Wasza osobista praca, która rodzić będzie obfite owoce w przyszłym życiu.

Kochani Moi!

Żeby nie zagubić tego szczególnego daru jakim jest, ten trudny, ale przecież dla was tak przecież ważny czas młodości, potrzebujemy również wiary. Potrzebujemy wszyscy tego podstawowego odkrycia –jak wskazywał nam Jan Paweł II – osobistego odkrycia Jezusa Chrystusa. Potrzebujemy przekonania i ufności, że przez wstawiennictwo naszego Patrona, świętego Jana Pawła II i tą niezwykłą bliskość, możemy nasze różne sprawy oddawać dziś Bogu prosząc, żeby On swoją łaską nas wspierał i nam błogosławił. Dzisiaj we fragmencie z Listu św. Piotra usłyszeliśmy słowo, które nauczycielom i uczniom może skojarzyć się ze szkołą. Tym słowem jest: pilność. Znamy je doskonale. Rodzice, nauczyciele, którzy jak refren psalmu powtarzają: musisz być pilny. Św. Piotr napisał: Dlatego też właśnie, dołożywszy całej pilności, dodajcie do wiary waszej cnotę, do cnoty poznanie, do poznania powściągliwość, do powściągliwości cierpliwość, do cierpliwości pobożność, do pobożności przyjaźń braterską, do przyjaźni braterskiej zaś miłość. Tak jak rok szkolny jest pewną drogą, jak cała edukacja szkolna jest przejściem pewnej drogi, tak św. Piotr dzisiaj proponuje nam drogę wiary, która jest zadaniem i zobowiązaniem, może właśnie w sposób szczególny dla tych, którym patronuje św. Jan Paweł II. W jaki sposób możemy odczytać to słowo, w jaki sposób mogą je rozumieć uczniowie i nauczyciele? W szkole ważne jest na pewno nauczanie, kompetentne i na wysokim poziomie – mówił kiedyś do nauczycieli papież Franciszek. Ale ważne są również relacje międzyludzkie, które z naszej strony powinny mieć postać otwarcia i życzliwości względem wszystkich bez wyjątku. Nie wystarczy być pilnym, lub mówiąc innymi słowami: nie wystarczy się jedynie starać, opracować odpowiedni program, zrealizować taki czy inny materiał, by móc odnotować kolejny sukces. Przyjdzie taki moment, kiedy po ludzku pewne sprawy znowu zaczną nas przerastać. Pokona nas biurokracja, kolejna reforma zmusi nas do takich czy innych zmian, dyrektor okaże się trudniejszy niż myśleliśmy, uczeń nie sprosta naszym oczekiwaniom, nauczyciel straci cierpliwość, rodzice będą jeszcze bardziej roszczeniowi. Gdzie w takich momentach niemal odruchowo ucieka nasz wzrok? Do góry, tam w stronę nieba albo tu bliżej, na kolejny „święty obrazek” z uśmiechniętą twarzą Jana Pawła otoczonego światłem aureoli. Doskonale wiemy, że nie chodzi o cudowną moc obrazka z książeczki do nabożeństwa, ale raczej o wiarę, która kieruje nasze myśli do tych, którzy mogą nam pomóc iść taką czy inną życiową drogą. Mogą – jak święty Jan Paweł II – nam ją wskazać i mogą nas na tej drodze wspierać.

Drodzy Moi!

Św. Piotr wskazuje nam dzisiaj na pewne elementy, czy może raczej drogowskazy, które na tych życiowych, także szkolnych drogach mogą nam towarzyszyć Przypomina więc o cnocie, poznaniu, powściągliwości, cierpliwości, pobożności, przyjaźni i miłości. W taki sposób wielu z nas widziało przecież Jana Pawła II. Był dla nas, jest dla nas, wyjątkowym nauczycielem. Wyjątkowym, bo wiarygodnym. Może moglibyśmy powiedzieć, że zarażał swoim stylem bycia, zachowaniem, sposobem mówienia. I chociaż stawiał przed nami konkretne wymagania, myśmy mu ufali, szliśmy za nim, bo chcieliśmy poznać tą drogę, chcieliśmy się uczyć jak iść, jak towarzyszyć, jak pociągnąć innych. Taka droga ma nas ostatecznie nauczyć miłości, doświadczać jej i dawać innym. Ma nas nauczyć czuć się kochanym i kochać. Kochać także szkołę! Dlaczego kocham szkołę? Takie pytanie postawił sobie kiedyś papież Franciszek. Usłyszałem tutaj – mówił do nauczycieli i uczniów – że nie wzrasta się samemu i że zawsze jest czyjeś spojrzenie, które pomaga ci wzrastać. A ja mam przykład mojej pierwszej nauczycielki, tej kobiety, tej wychowawczyni, która mnie ujęła, gdy miałem 6 lat, w szkole podstawowej. Nigdy jej nie zapomniałem. To dzięki niej pokochałem szkołę. A potem chodziłem ją odwiedzać przez całe jej życie, aż do chwili jej odejścia w wieku 98 lat. I ten wizerunek dobrze mi robi! Kocham szkołę, ponieważ tamta kobieta nauczyła mnie ją kochać. To jest pierwszy powód, dla którego kocham szkołę. Czy nie o to będzie ostatecznie chodziło w naszym byciu nauczycielem, wychowawcą, uczniem? Pokochać to, co się robi, do czego jest się powołanym, co jest moim zadaniem i uwierzyć, że w tym trudzie kochania nie jest się samym, bo samemu nie da się rady. Wierzę, że wy, nauczyciele i uczniowie szkół im. św. Jana Pawła II rozumiecie to dobrze i w szczególny sposób doświadczacie.

Drodzy Siostry i Bracia!

Dzisiejsza ewangelijna przypowieść przywołana przez Pana Jezusa pokazuje, że nie zawsze jednak włożony przez nas trud przyniesie spodziewane owoce. Być może czasami czujemy się jak pewien człowiek, który założył winnicę, otoczył ją murem, wykopał tłocznię i zbudował wieżę. W końcu oddał ją w dzierżawę. Tak czasami czują się nauczyciele, gdy ich praca, wysiłek i poświęcenie nie spotykają się z uznaniem, z szacunkiem i należną zapłatą. Tak czasami czują się uczniowie, którzy po pilnej edukacji nie widzą dobrych perspektyw dla swojej przyszłości albo poczuli się zwyczajnie niedocenieni. Czy to miałoby oznaczać, że nie warto? Nie warto zawalczyć o ten nasz kawałek winnicy? My nie mamy prawa obawiać się rzeczywistości! – mówił papież Franciszek – Szkoła uczy nas rozumienia rzeczywistości. Chodzić do szkoły oznacza otwierać umysł i serce na rzeczywistość, na bogactwo jej aspektów i jej wymiarów. I to jest wspaniałe! My, którzy w szczególny sposób wpatrujemy się w Jana Pawła II możemy więc, parafrazując słowa papieża Franciszka powiedzieć, że nie musimy obawiać się rzeczywistości. Nie dlatego, że dla nas jest i będzie ona z jakiegoś powodu łatwiejsza, ale dlatego, że jest z nami ten, który sam doświadczywszy tu na ziemi całego mnóstwa trudów i przeciwności teraz doskonale nas rozumie i z nami idzie. Nie spowoduje, że życie będziemy mieli usłane różami, ale raczej tę trudną, czasami bardzo trudną rzeczywistość pomoże nam przejść. Szkoła bowiem, jak mówił papież Franciszek, na szczęście nie jest jakimś parkingiem. Jest miejscem spotkania w drodze. Jest to miejsce spotkania. A my potrzebujemy tej kultury spotkania, żeby się poznawać, żeby się pokochać, żeby razem iść. Z tej potrzeby – jak ufam – wyrosły też wasze spotkania. Wyrosły spotkania szkół im. Jana Pawła II z naszej archidiecezji. Wyrosła też wspólna droga, której patronuje święty Jan Paweł II. Niech On więc swym wstawiennictwem nadal was na niej wspiera. Amen.

Udostępnij naShare on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter